|
| Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sro Lut 13, 2013 11:50 pm | |
| Winda najwyższym budynku na świecie Czery ściany, milion przycisków, w tym dzwonek w razie awarii i głośnik, żeby móc do woli marudzić znudzonemu strażnikowi bezpieczeństwa. Zabawa kończy się gdy winda zastyga na 80 piętrze, w dół jest niepokojąco długa droga, a podłoże drga niespokojnie. Jak myślisz, zdołasz wysłać pocztówkę nim runiesz w dół?Cztery metalowe ściany, jasne światła, milon przycisków. Masz klaustrofobię? Tym gorzej dla ciebie. Może ściany faktycznie zaczynają się przybliżać, niepokojące zgrzyty roznoszą się dudniącym echem. Spotkanie w windzie byłoby nudne, więc Amor, specjalnie dla Śląska i Francji ubarwił ich walentynkową randkę. O bombę na głównej linie. Słyszycie tykanie? Może nie wybuchnie? Na razie winda tylko stanęła, a wasze zaproszenia okazały się dziwnie prawdziwe. Zaimprowizujecie nastrojową kolację z mentosów/tic-tacków? A może zaczniecie wzywać pomcy? ...zakładając, ze ktoś was usłyszy.
Ostatnio zmieniony przez Stany Zjednoczone dnia Czw Lut 14, 2013 8:30 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Czw Lut 14, 2013 3:43 pm | |
| Pierwszą myślą dziewczyny, gdy ta ujrzała windę, w której miała mieć randkę w ciemno, było pewne słowo w języku polskim, te pięć liter, po którym rodacy rozpoznają się za granicą, lecz niemożliwe do przytoczenia ze względu na jego wulgarność, jakże niepasującą do na pozór delikatnej Śląsk. Na pozór - Silesia stąpała mocno po ziemi, nie bujała w obłokach, wolała logiczne fakty od marzeń, dlatego też, widząc wysoki i ... dość niestabilny budynek, poniekąd symbolizujący ludzkie fantazje, wystraszyła się. Po chwili potrząsnęła jednak głową - wpakowała się w tą randkę "dla przygody i z ciekawości", więc teraz musi podjąć konsekwencje tej decyzji. Równym krokiem podeszła do drzwi windy i stanęła przy nich. Rozejrzała się pośpiesznie, czy jej patner(ka?) nie nadchodzi, po czym wyjęła z niewielkiej torebki lusterko i skontrolowała wygląd. Zwykle dość przeciętna Ślązaczka, ubrana cała na czarno, wyglądała całkiem interesująco z rozpuszczonymi włosami, naturalnym makijażem oraz ubrana w prostą, ciemnoczerwoną sukienkę. Nie był to ubiór na miarę top modelki, ale na tyle kobiecy, iż podczas podróży do tego... miejsca, parę osób obróciło się za nią. Swoją drogą, ciekawe, kim będzie jej randka? Basia rozważyła wszystkie opcje - jeśli to jakiś German, nie jest dobrze, jeśli Polak, to w porządku - spędzą miło i całkiem nie-romantycznie czas - jeśli ktoś inny... to może być interesująco. Odłożyła lusterko i wyjęła liścik z czasem i miejscem randki. Nie było na nim nic innego. Teoretycznie, mogłaby go odłożyć, lecz wolała go zachować, aby jej randka mogła ją rozpoznać.
Ostatnio zmieniony przez Śląsk dnia Nie Mar 03, 2013 4:42 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Pią Lut 15, 2013 10:25 pm | |
| MG Mówi się, że miłość jest cierpliwa. Bardzo wytrwała, powolna, rozwijająca się w swoim własnym tempie. Ksztaltuje się wolno, ale rodzi w jednej chwili. Miłość od pierwszego wejrzenia - czy jak szło to śmieszne ludzkie powiedzenie. Kupidyn, jako wysłannik zauroczenia, o strzałach trafiających w serca innych, bywał niecierpliwy. Szczególnie w Walentynki, gdy miał nieograniczoną moc, a jednocześnie był zależny od decydujących 24 godzin. Ktoś rozpowiadał, że miłość to poczciwy ślepiec. Amor na szczęście posiadał bystry, sokoli wzrok zza błękitnymi tęczówkami. Inaczej jego strzały byłyby niecelne, a w takim zawodzie pomyłka nie wchodziła w grę. Miłość nie szukała poklasku, nieimała się jej złość czy zazdrość. Kupidyn nie wątpił, że tak stały chrześcijańskie definicje. On osobiście wolał tylko trochę pomagać ludziom, chociaż z czystej złościwości zdarzało się mu nieźle namieszać. I widocznie teraz też poczuł zew by trochę nabroić. W dobrej wierze. Ubrany w elegancki garnitur koloru ciemnego wina, przemaszerował przez hol budynku, z szacunkiem pozdrawiając każdą napotkaną kobietę. Jego niedbale zawiązany krawat miał lekki zarys serc, a zegarek miał analogiczny ksztalt do symbolu Dnia Zakochanych. W dłoni trzymał imponujących rozmiarów srebrną tacę z pokrywką. Stanął tuż obok Śląska, przyciskając przycisk wzywający windę. Nie musiał na nią patrzeć by wiedzieć, że wygląda bardzo ładnie. - Szczęściarz z pani Walentynki - rzucił mimochodem, a gdy otworzyly się srebrne drzwi windy, bez wahania wsiadł do środka. Uśmiechnął się wesoło, unosząc brew. - Nie wsiada pani? Pewnie twoja Walentynka już czeka na górze. Nieznajomy to nieznajomy, nie musisz z nim jechać. Z drugiej strony to tylko winda. Co by się mogło stać? I, kimkolwiek był, miał rację. Tajemnicza para mogła już na nią czekać. Co więc wybierze? Pojedzie czy poczeka?
Francja, jeśli pojawi się nagle, zostaje proszony o dosiadkę do windy na dowolnym piętrze. :3
| |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Lut 16, 2013 9:37 am | |
| Czas upływał, a po Walentynce ani śladu. Dziewczyna zaczęła się lekko niecierpliwić, co, rzecz jasna, ukrywała pod nieznacznym uśmiechem, tylko co chwilę zerkała na zegarek. Coraz częściej zastanawiała się, czy jej partner nie stoi gdzieś w ukryciu, pękając ze śmiechu na widok jej rosnącego poirytowania. Kto wie, czy to nie jest jakiś dzieciak, który uznał za wyjątkowo zabawne zrobienie sobie z jej żartu.... Wszelkie te negatywne myśli znikły, gdy koło Śląska pojawił się nieznajomy mężczyzna, bardzo elegancki, uprzejmy... i przystojny. Przez chwilę miała nadzieję, iż to właśnie jej randka, ale, gdy ten się odezwał, tę nadzieję szlag trafił. Niemniej, uśmiechnęła się i skinęła głową, dziękując za komplement. - Tak pan uważa? Cóż, dziękuję. Gdy ten wszedł do windy i zasugerował, iż partner Silesii już na nią czeka, dziewczyna przeklęła się w myślach. Rzeczywiście, ten mógłby już przebywać na którymś piętrze i mieć takie same myśli, jak ona przedtem. Bez wahania weszła do windy i odpowiedziała: - Możliwe, iż czeka, więc dołączę. Szkoda, że wcześniej nie przyszła mi taka opcja do głowy, może wtedy nie byłabym taka spóźniona... - cicho westchnęła. |
| | | Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Lut 16, 2013 10:51 am | |
| MG Skinął głową, a jego usta rozciągnął szczery uśmiech. Psyche również była bardzo piękna, zresztą jego matka Afrodyta zaszczepiła w nim czułość na kobiete względy. Co to za bożek miłości, który nie dostrzega otaczającego go piękna? Kupidyn może i nieczęsto schodził na ziemię, ale jak tylko nadarzyła się okazja obserwował śmiertelników. Łatwo więc wyrobić sobie odpowiednie kategorie. A Śląsk istotnie wyglądała nieziemsko. Wyraźnie chciała olśnić swoją Walentynkę. Jedynym co Amor uważał za frapujące, był kolor jej sukenki. On wybrałby czerwień, oczywiście. Ale czy ktoś razu pewnego nie powiedział, że to czerń pobudza zmysły? Coś w tym musiało być. - Naprawdę musi mieć szczęście. Proszę mi wierzyć, nigdy nie kłamię w kwestii Walentynek - mrugnął do niej zachęcająco, śmiejąc się w duchu. Nie oszukiwał w swoje święto. W końcu, nie wypada. Skłonił się jej niżej gdy weszła do windy. Drzwi zamknęły się chwilę po tym, miliony przycisków załśniło. Należało wybrać. - W Dzień Zakochanych każdy na coś czeka. Na miłość, na prezent, na drugą połówę. Na Amora czasem również - jego palce zatańczyły po rozlicznych przyciskach. Wcisnął 79 piętro, patrząc na nią wyczekująco. - Mogę się mylić, ale skoro na osiemdziesiątym piętrze są restauracje, zapewne tam pani zmierza? Nie ma jak nastrojowa kolacja w Walentynki. Zasugerował delikatnie, przekładając w dłoniach srebrną tacę. Zaraz winda ruszyła, w tle słychać było przyciszoną miłosną piosenkę. Nawet jeśli Kupidyn nie wcisnął przycisku z 80 piętrem, to i tak zalśniło,zaraz obok odpowiednika w postaci 79. - Randka w ciemno? - zapytał zerkając na sufit windy. Zupełnie jakby chciał przez niego dostrzec linę główną. - To najwyższy budynek na świecie. Trudno się w nim odnaleźć, jeśli nie wiesz gdzie zmierzasz. Możesz zerknąć na zaproszenie, szukając jakieś wskazówki gdzie masz się udać. Możesz też czekać na swój cel z tajemniczym mężczyzną, to przecież tylko winda... Prawda? | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Lut 16, 2013 3:08 pm | |
| Słysząc słowa nieznajomego, zarumieniła się - nie była przyzwyczajona do komplementów, gdy je otrzymywała, zwykle bagatelizowała je lub właśnie się czerwieniła. Pośpiesznie schyliła głowę, pozwalając włosom opaść na twarz, i zaczęła szukać w torebce listu - odłożyła go tam podczas rozmowy z nieznajomym. Po chwili, już wyglądając normalnie - w miarę normalnie, zwykle tak się nie stroiła i unikała czerwieni na rzecz eleganckiej czerni, ale, usłyszawszy, że na mężczyzn czerwień działa pociągająco, wybrała właśnie ten kolor na przewodni - uniosła głowę i odpowiedziała spokojnie, nie zdradzając tego, iż niepokój powrócił: - Zapewne tam jest. Zapewne... - Spojrzała na liścik. Była na nim tylko data i miejsce - "Najwyższa winda"... Zmrużyła oczy i przyjrzała się uważniej. Obok tych dwóch słów napisano maczkiem "Restauracja, 80 piętro". A więc jednak. Przeniosła wzrok na nieznajomego - przez moment zastanawiała się, skąd wie, iż zmierza na randkę w ciemno, ale uznała, że odgadł to po tym właśnie liściku - i powiedziała z uśmiechem: - Miał pan rację. Istotnie restauracja. Muszę zacząć czytać z większym zrozumieniem - zachichotała pod nosem, po czym spojrzała na panel z przyciskami pięter. Uniosła brwi, widząc świecący się ten z osiemdziesiątką, następnie wzruszyła ramionami. Pewnie ten nieznajomy jest kelnerem, sądząc po niesionej przez niego tacy. Trochę dziwiła ją jego ciekawość, lecz nie zamierzała się tym przejmować. Powinna się tego spodziewać. W końcu, nie wyglądała fatalnie, delikatnie mówiąc. |
| | | Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Lut 16, 2013 6:44 pm | |
| MG Kupidyn uśmiechnął się wesoło, nieco przewrotnie. Dokładnie tak jak esencja miłości - raz miła i kochana, by zaraz zwieść ludzi na manowce. Restauracje były nudne - pomijając te ewenementy w Rosji, gdzie Dziad Mróz pilnował swojej klientelii z mroźną obojętnością, a kelnerom do żywotności wiele brakowało. Oczywiście w restauracjach było romantycznie, Amor nie przeczył. Jednak wyjątkowe osoby zasługiwały na coś lepszego, oryginalniejszego. Na przykład windę w najwyższym budynku na świecie. Do tego dodajmy nutę amerykańskiego melodramatu i uzyskamy idealną walentynkową atmosferę. Przynajmniej zdaniem bożka miłości. - Mówiłem.~ Zobaczysz będzie cudowanie. Takiego Dnia Zakochanych jeszcze nie miałaś - rzucił swobodnie, patrząc na nią, jakby wiedział co się wydarzy. Uśmiechał się miło, przyjaźnie. I całym sobą symbolizował walentynkowe święto. Zerknął na nią z dozą przekory. Wypisywanie podobnych zaproszeń zawsze były jego pasją, dbał by wszystko było maksyalnie zagadkowe. Żadnych informacji wprost prócz daty i miejsca. A para na Walentynki? Dowiadywałeś się tego dopiero na randce w ciemno. Amor nie byłby sobą gdyby złamał zasady. A uwielbiał podglądać te wszystkie spotkania, bo to zawsze stanowiło największą rozrywkę. - Nikt ich nie czyta dokładnie. A tyle można znaleźć w tych niepozornych zaproszeniach. Jeśli wiesz gdzie szukać, dostrzeżesz nawet w tym wszystkich zamysł Kupidyna. Obrócił tacę wokół włanej osi, zerkając przelotnie na licznik windy. Piętra przeskakiwały regularnie, kolejno. Blondyn rzucił Śląsk dyskretnie spojrzenie i mrugnął, uśmiechając się kątem ust. Zaraz winda stanęła, zadrgała, jakby próbując podciągnąć się wyżej. I nagle, bez żadnego uprzedzenia, zaczęła zjeżdżać w dół. Zaraz znów się zatrzymała, hamulce awaryjne zawyły dziko. Winda stanęła między piętrami, światło pociemniało. Kupidyn westchnął, spoglądając wprost w obiektyw małej kamerki. Za wcześnie. - Wybaczy pani, winda lubi robić numery. Uważa się za kuzynkę schodów z Hogwartu - mężczyzna przewrócił oczami, ale z jego wypowiedzi trudni było wywnioskować czy mówi poważnie czy w najlesze żartuje. Popatrzył w zamyśleniu na pokaźny asortyment różnorakich przycisków, ale nie nacisnął żadnego. Tylko stał, podejrzanie spokojny. Wyjął z kieszeni klepsydrę, mrucząc coś cicho, że wszystko dzieje się za wcześnie. Skoro mężczyzna nie uczynił nic, to co postanowi w tej sytuacji Śląsk? Wątpliwe by działała tu komórka, a lampka przy kamerce w windzie migotała niewzruszona. Może ktoś ich usłyszy? Chociaż według licznika utknęli między piętrami... 17 a 49. | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Nie Lut 24, 2013 4:00 pm | |
| Słuchała słów nieznajomego, co jakiś czas tylko kiwając głową z uśmiechem. Gdy winda się zatrzymała, dziewczyna nieco się zdziwiła. Najwyższa winda na świecie jest raczej często używana, więc pewnie dba się o nią, konserwuje, naprawia, udoskonala... A tu taki numer, jakby to była dwudziestoletnia winda w bloku, używana codziennie, lecz rzadko doprowadzana do porządku, do tego zwykle nadmiernie obciążona... Widząc, że kelner nawet nie tknął palcem jakiegokolwiek przycisku, tylko zażartował z tego zdarzenia oraz zaczął wpatrywać się w klepsydrę, również spojrzała na przyrząd do pomiaru czasu. Nie ujrzała w nim nic interesującego, poza przesypującym się piaskiem, więc przeniosła wzrok na tablicę z przyciskami. Uniosła niepewnie dłoń i wycelowała palec w guzik parteru, lecz zamarła, widząc licznik. Między 17 a 49? Co to ma być, magiczna winda zakrzywiająca przestrzeń? Może faktycznie z Hogwartu... Śląsk odrzuciła myśli na temat poniekąd fascynującej sagi o młodym czarodzieju, po czym niepewnie nacisnęła przycisk z pięćdziesiątką, który jasno rozbłysnął. Gdy nic więcej się nie wydarzyło, spróbowała kolejno z 16, 18 i 48, również osiągając ten sam efekt. Zaklęła pod nosem, po czym zapytała nieznajomego: - Miałby pan może jakiś pomysł na... wybrnięcie z tej dziwnej sytuacji? - Nie czekając na odpowiedź, zaczęła przyglądać się przyciskom, poszukując jakiegoś, który mógłby np. otworzyć drzwi czy wezwać kogoś na pomoc. |
| | | Paryż
Liczba postów : 210 Urodziny : 14/07/1995 Join date : 09/05/2012 Wiek : 29 Skąd : -
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Mar 02, 2013 5:37 pm | |
| Spóźnił się, cholernie się spóźnił. A przecież nie miał tego w planach. Był nieco poddenerwowany, nie lubił się spóźniać na randki, a już zwłaszcza nie aż tak bardzo. Miał małe problemy z dojazdem i kiedy wreszcie myślał, że już dojechał, wyszło na to, że kręcił się w koło. Nerwowo poprawił krawat czekając aż winda wreszcie dojedzie na jego piętro. Koślawo zapisane literki wskazywały na piętro osiemnaste. Kiedy pojawiła się możliwość randki w ciemno przystał na nią dość chętnie. W końcu walentynki, dzień miłości, szkoda by było spędzić go samemu. Więc dlaczego by nie poznać kogoś nowego i interesującego, obdarzając go przy okazji tym uczuciem? Nie był ciekaw jak wygląda jego wybranek bądź wybranka, miał jednak wrażenie, że będzie to osoba piękna nie tylko ciałem, ale również i duszą. Bo któż inny mógłby trafić na niego? Uśmiechnął się przeczesując blond włosy. W ręku trzymał bukiet obficie czerwonych róż. Od zawsze te kwiaty zdawały się zachwycać go swoim intensywnym zapachem i wyrafinowanym wyglądem. Czerwone kusicielskie płatki, wraz z dotykiem stawały się delikatne. Tak właśnie postrzegał większość kobiet, choćby nie wiadomo jak bardzo sprawiały by wrażenia śmiałych, w środku były niepewne i łatwo było je skrzywdzić. Sam ubrany był elegancko w czarny garnitur, ze wcześniej wspominanym czerwonym krawatem. Miał nadzieję, że jego walentynka nie rozmyśliła się po tak długim czekaniu. Zresztą sam bardzo dokładnie jej to wynagrodzi, jeśli znajdzie ją w umówionym miejscu. Celem była restauracja na 80 piętrze. Miejsce randki było dość niezwykłe i oryginalne, co bardzo mu się podobało. Francuz bardzo sobie cenił nietypowe miejsca, które miały w sobie tyle uroku, że potrafiły złączyć dwa samotne serca.
(Przepraszam, że tak bardzo późno, ale wcześniej naprawdę nie mogłem ^^'' )
| |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Sob Mar 02, 2013 9:03 pm | |
| //Nic się nie stało : D Teraz tylko trzeba poczekać na Ame, żeby poMGował xD // |
| | | Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Nie Mar 03, 2013 4:03 pm | |
| MG
Dla Francji Cóż, spóźniać się to nie grzech. To takie eleganckie, nieprawdaż? Nie byłbyś sobą gdybyś się nie spóźnił chociaż minutkę. Liczy się wielkie wejście. Ale fakt, to Walentynki, randka w ciemno, a ty kluczyłeś odrobinę za długo szukając właściwiej drogi. Masz tyle szczęścia, że w budynku są dwie windy. Jednak obie stoją, to straszny pech. Zerkasz niecierpliwie na zegarek, naliczają się minuty spóźnienia. "Eleganckie" spóźnienie ogranicza się do 20 minut. Schodami będziesz szybciej, choćby na 17 piętro, gdzie według licznika, zatrzymała się jedna z dwóch wind. Maszerujesz czy decydujesz się czekać? Jeśli szczęście ci dopisze, róże nie rozsypią się na stopniach. A jeśli nawet, czy to nie święto miłości, gdy nieco niedbałości, pośpiech i niecierpliwość, nie dodaje wszystkiemu smaku?
Dla Śląsk Tajemniczy mężczyzna uśmiechał się tylko, wskazując palcem kamerę. Wzruszył ramionami, znów spoglądając na klepsydrę. Przez chwilę wpatrywał się w nią intensywnie, zdawało się, że coś szepcze. Schował ją zaraz, wyraźnie rozpogodzony, jakby zobaczył coś, co mu poprawiło humor. Mrugnął, podskakując w miejscu. Winda zakołysała się, podłoże zadrżało. Światło zamigotało, a z głośników zaczęła dochodzić przytłumiona, tandetnie walentynkowa melodia. - Upadek nie będzie zbyt bolesny, nie uważasz? 0 z pozoru niewinne pytanie. Łagodny głos, ufne niebieskie oczy i podejrzliwie serdeczny uśmiech. Kupidyn znów podskoczył, tym razem wyżej. Winda znów zadygotała. - Spóźnię się jak nic. A twoja walentynka już mi psuje plany na wieczór. Co ja powiem Psyche? Westchnął melodramatycznie i podrzucił w dłoniach tacę. Zamyślił się, spoglądając uważnie na licznik windy. Z każdym podskokiem pojawiała się inna liczba. 90, 12, 3, 47. Amor przewrócił oczami i jeszcze raz podskoczył. Zmarszczył brwi. - Może jak podskoczymy to coś się ruszy? | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Nie Mar 03, 2013 5:03 pm | |
| -U..upadek? - Silesia zaśmiała się nerwowo, dalej wpatrując w przyciski - Prawdopodobnie w chwili, gdy lina pęknie, zejdziemy z tego padołu na atak serca. Uroczo ... - Słysząc dalsze słowa, zamrugała niepewnie - Psyche? - Z tego, co pamiętała, była to postać w mitologii... greckiej bądź rzymskiej. Raczej greckiej. Skąd niby miałaby się owa postać wziąć w prawdziwym świecie? Nieprawdopodobne. Słysząc propozycję dotyczącą skakania, odłożyła sprawę na później, tymczasowo uznając, iż nieznajomy przyjaźni się z kimś o pseudonimie Psyche, i powiedziała, już spokojnie: - Przepraszam za moją walentynkę... Podskoczyć? No nie wiem... Liny mogą się zerwać, skoro jeden podskok jednej osoby wystarczy, aby to stalowe pudełko zakołysało się. Poza tym... - zerknęła znacząco na swoje buty z wysokimi obcasami. Jasne było, że po jednej próbie ponownego rozbujania windy będzie... no właśnie, po nich. Istniała, co prawda, możliwość zdjęcia szpilek, lecz perspektywa dotarcia na randkę z obolałymi od kicania jak zajączek stopami nie sprawiała wrażenia pociągającej. Na razie zaczęła wciskać wszystkie guziki, po kolei, w nadziei, że coś to da. |
| | | Stany Zjednoczone Admin
Liczba postów : 140 Urodziny : 04/07/1776 Join date : 22/06/2012 Wiek : 248 Skąd : Washington, D.C.
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Nie Mar 03, 2013 9:04 pm | |
| MG Kupidyn zerknął na dziewczynę wesoło, przekręcając głowę. Uroczo? Według niego nie ma to czasem jak garść adrenaliny. Każdy w obliczu zagrożenia zacząłby wyznawać swoje najskrytsze marzenia, pragnienia i myśli - te, których nie zdradziłby w innych okolicznościach. Oczywiści upadek ze zwykłej windy byłby nudny. To nie miałoby w sobie nic ciekawego. Przynajmniej dla niego. Dlatego zadbał by walentynkowa para miała przyjemne chwile w najdziwnieszej windzie na świecie. Tutaj "upadek" oznaczał dosłownie wszystko. Mogli zginąć, przeżyć, zatrzymać się na innym piętrze - mogli wszystko. A Kupidyn z gracją czołgu z tego korzystał. - Sądzę, że nie byłoby czasu na zawał. Upadek byłby szybki i nudny - zauważył z naturalną wesołością w głosie. Jakby rozmawiali o pogodzie. - Nigdy nie wiesz czy liny są tak wytrzymałe jak mówi cały świat. Lepiej to sprawdzić... - zerknął przezornie na czasomierz w postaci klepsydry. Musiał coś zobaczyć z przesupującym się pisaku, bp zmienił taktykę. - ...ale innym razem. Również spojrzał na jej obuwie. Gwizdnął cicho. Fiu fiu, zapomniał, że młode damy mają nawyk kuszenia osteoporozy. Z takimi obcasami za czterdzieści lat będzie narzekała na plecy. Ale dziś wygląda nieziemsko. - Nie przepraszaj, coś mi mówi, że już do ciebie pędzi... Lepiej sam poskaczę. Daleko mi do kangurów, a Zając Wielkanocny ze mnie żaden, ale skoro to pomaga... Znów podskoczył. Guziki zamigotały, zaczęły nawet naprzemiennie błyskać. Widać trafili na windę z upodobaniem do dyskoteki. Zawsze można zacząć tańczyć. Gorzej i tak nie będzie. | |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. Pon Mar 11, 2013 9:18 pm | |
| (Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam weny na post ...) Dalej torturowała guziki, licząc na to, że któryś coś da. W końcu znalazła jeden, ze znakiem oznaczającym otwieranie drzwi, więc przycisnęła go mocno i odpowiedziała mężczyźnie: - Można by sprawdzić... lecz wolałabym być wtedy z moją walentynką, nie w tej stalowej klatce na sznurku. - Fragment wypowiedzi dotyczący upadku pominęła, próbując zapomnieć o tym, iż przed roztrzaskaniem się kilkanaście metrów niżej chronią ich tylko liny, możliwe, że słabe, więc w każdej chwili... Basia, odganiając koszmarne wizje takiego lotu w dół oraz rezultatów uderzenia w Mateczkę Ziemię, ponownie skupiła się na rozmowie. Wciąż z palcem na przycisku, odwróciła się w stronę nieznajomego i powiedziała pogodnie: - Naprawdę? Świetnie. Dobrze wiedzieć... - uśmiechnęła się nieśmiało. - I dziękuję za pana... Co u licha? - mruknęła ze zdziwieniem, widząc guziki błyskające jak na koncercie. Szybko wstała i odsunęła się od konsoli, cicho przeklinając się w myślach. Było warto, Silesio, odrywać się od ziemi? I nie miała na myśli tylko windy, tylko swojej decyzji o randce w ciemno. Spontanicznej decyzji, nagłej, zupełnie oderwanej od rzeczywistości, w której Śląsk żyła. Konsekwencje mogą okazać się różne - wspaniałe lub kiepskie. Na razie bardziej skłaniała się ku drugiej opcji - określenie "wspaniałe" i zamknięcie w windzie, prawdopodobnie pamiętającej bardzo wczesny PRL, raczej do siebie nie pasują. A zerwanie liny jeszcze bardziej przechyli szalę... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. | |
| |
| | | | Randka 8. Windą w dół, czyli lądowanie awaryjne. | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |