Imię i nazwisko: Dieudonné Brigitte Belno
Nazwa państwa/Miasta/Regionu/Landu/Wyspy: Haiti, Republika Haiti, (fr. Haïti, République d’Haïti; haitański Ayiti, Repiblik Ayit)
Opis wyglądu: Haiti to szczupła, wysoka (177 cm a ze swoimi sandałami pięć centymetrów wyższa) murzynka. Ma ciemnobrązowe, wpadające niemal w czerń, długie włosy. Od zawsze plącze je drobne warkoczyki zakończone kolorowymi paciorkami (na wzór swoich afrykańskich, niewolniczych przodków) i tylko grzywkę zaczesaną jak wiatru się aktualnie spodoba oraz kilka niesfornych pasm wokół pozostawia luzem. Ale dopiero od niedawna warkoczyki związuje w wysoki kok a resztę głowy kryje pod chustką. Tego nakrycia nie ściąga póki się nie rozleci, przez co chusta często jest podarta lub lekko przybrudzona. Mówią, że pod tą chustką kryje rozległą bliznę – pamiątkę po trzęsieniu ziemi z 2011 roku, ale sama Haiti ani tego nie potwierdza, ani temu nie zaprzecza. Twarz ma miłą, obdarzoną dużymi, pogodnymi oczami w kolorze ciemnego brązu (ale jaśniejszego od włosów), w których odpowiedni ludzie potrafią wywołać złote czułość i radość oraz czarne nienawiść z zaciętością. Na szczupłej, miłej twarzy rozkwita często delikatny uśmiech szpecony trochę przez dwie jasne blizny: tą zaczynającą się zaraz pod prawym okiem i ciągnącą aż po szyję oraz tą wystającą po prawo spod grzywki i dochodzącą skośnie do brwi. Z widocznych blizn pozostają jeszcze jedna na szyi, również po prawo, druga dłuższa, od lewej łopatki po lewy obojczyk oraz kilka pomniejszych na dłoniach i ramionach. Dieudonné nie chce bynajmniej bliznami się chwalić, dlatego nosi długie po kostki różnobarwne spódnice i bluzki z krótkim rękawkiem z jak najmniejszym dekoltem utrzymujące się w kolorystyce beżu. Często chodzi boso bądź w drewnianych sandałach. Niegdyś ubierała się elegancko, zgodnie z wcześniejszą francuską modą, teraz byle tylko.
Opis charakteru: Zadziorność, zawiść, okrutność, czyli pozostałości po niewolnictwie i krwawej dyktaturze jakoś upchnięte za nikłym, nieśmiałym uśmiechem – to cała Haiti. Ludzie i blizny nie pozwalają jej zapomnieć o historii, więc nic dziwnego, że odbiła się ona również w jej charakterze. Z początku Haiti była zwyczajną niewolniczą kolonią francuską. I wtedy też zdawała się być udobruchaną, w rzeczywistości tylko czekała, żeby przybrać na sile i uciec, być wolnym. To pragnienie narastało w niej i nawet teraz w jej oczach i częstych ostatnio łzach błyszczy: „jestem głodna, biedna, bezrobotna, ale jestem WOLNA” Podczas lat dyktatury, panowania wojskowej junty i miejscowych gangów (między innymi „Armii Kanibali”) Dieudonné była w dziwnie zabawny sposób okrutna i mściwa. Spadała na dno z krwawą radością i byli też tacy, którzy bardzo jej w tym upadku pomagali. Z dumnym uśmiechem nosiła mundur oprawców, którzy byli jej rodakami. Po linii pochyłej, bez większych powstań, przeciwstawień szła wciąż w dół. Często głodna, nawet zbyt często. Mundur ześlizgiwał się z kościstych ramion, ale przytrzymywała go. Uparcie wierzyła, że tak musi wyglądać droga do prawdziwej wolności. Omyliła się i uświadomiono jej to niezbyt delikatnie. Teraz, kiedy 95 procent lasów została wycięta i nawiedzają ją powodzie, kiedy trzęsienie ziemi zniszczyło to, czego nie zdążył zniszczyć człowiek, kiedy wszystko trzeba budować od nowa do Haiti wyciągnęły się nagle pomocne dłonie. I ona ze zdziwieniem pomoc przyjęła. Można powiedzieć, że teraz od nowa kształtuje swój charakter. Próbuje być miłą dla tych pomagających, na nowo odkrywa znaczenie słowa «pomoc» i «wolność». Z reguły cicha, ale tylko z reguły, zafascynowana światem i zdziwiona jego przepychem. Na nic nie narzeka. Lubi rozmawiać i poznawać nowych ludzi. Czasami przypomina sobie o poprzednich wydarzeniach, ale przeważnie nie okazuje tego po sobie.
Zalety: Jest bardzo pozytywna, roześmiana, wiecznie uśmiechnięta. Zawsze gotowa pomóc, nawet jeśli wie, że jej się nie uda. Ufa wszystkim i wszystkich (no… z trzema wyjątkami) lubi bądź najmniej szanuje, co wyraża przy każdej nadarzającej się okazji (między innymi poprzez dodawanie przed nazwą państwa czy nazwiskiem, bo imieniem się nigdy nie posłuży, słowa Mesye lub Miss, lata niewolnictwa swoje zrobiły). Nie chowa długo urazy, prędko znajomym przebacza.
Wady: Ciekawska, aż za bardzo, wszędzie próbuje swój nosek wściubiać. ‘A jak to? Dlaczego? Skąd? A kiedy? I co?’ Zamęcza pytaniami wszystkich na około, szczególnie, jeśli kogoś nie kojarzy. Wszędzie jej pełno, co niby jest raczej dość pozytywne, ale w nadmiarze tylko przeszkadza. I jeszcze, Brigitte to prawdziwa 'świruska' na punkcie Voodoo i Zombie. Tak… Już na samo słowo „voodoo” czy „zombie” reaguje dosyć żywo i zasypuje pytaniami biednego, nieświadomego najczęściej swoich słów, człowieka. Wyżej zostało powiedziane, że nie chowa długo urazy. Częściowo to prawda, częściowo jednak fałsz. Jest kilka osób, którym dziewczyna odrąbałaby głowy.. powody nie są bynajmniej błahe, ale już tak dawne, że niby powinny być zapomniane, lecz w sercu Haiti wciąż budzą tą samą nienawiść i przywracają okrucieństwo. Dziewczyna jest dosyć niebezpieczna, okrutna. Częściej zachowuje się jak dziecko niż dorosła osoba.
Zainteresowania: Rzeźba, malunki oraz gotowanie. To tak skrótem, a wyjaśniając: mówi się, zresztą prawdziwie, że w co drugiej haitańskiej rodzinie jest choć jedna osoba zwana powszechnie z uznaniem artystą. Haitańczycy wyróżniają się pomysłowością wynikającą z połączenia kultur francuskiej z afrykańskimi, przywiązaniem do dawnych wierzeń i religii oraz poszanowaniem dla onej sztuki. Wystarczy spojrzeć na popularne w stolicy i innych większych miastach tap tapy – autobusy, którymi można dostać się niemal wszędzie, a które nie wyglądają na zwyczajny środek transportu przez swoje różnobarwne zdobienia. Jeśli chodzi o gotowanie… kuchnia haitańska jest dostosowana i do różnorodności składników, i do ich mizernego braku. Państwo to od wielu wielu lat cierpi z ubóstwa pożywienia i zbyt drogich artykułów spożywczych. Ale do garnka włożyć coś trzeba… Dieudonné, rzec można, potrafi ugotować z „niczego” pożywne „coś”.
A jeśli do zainteresowań można zaliczyć religię, to powinna się tu też ona znaleźć. Jednakże nie katolicyzm, protestantyzm czy nawet buddyzm. Nie! To Voodoo, która w pewnym okresie została na Haiti podniesiona do rangi religii państwowej. Brigitte od czasu do czasu odprawia rytuały, obchodzi święta, uwielbia o swojej religii mówić.
Relacje z innymi: Monsieur Bonnefoy – Francja. Państwo owo jest jednym z wyjątków do reguły „Nie chowa długo urazy”. Z zachowania Haiti wobec Francuza wynika jednoznacznie, że mu nigdy nie wybaczy i niech lepiej nie zasypia, chociaż… inaczej niż Monsieur Bonnefoy się do Francuza nie zwróci. Powodów nienawiści jest wiele, za dawnych czasów była jedną z jego najbogatszych kolonii. Nie ważne, że niewolniczą, a może właśnie ważne? Po odzyskaniu niepodległości, za którą wielu Haitańczyków zapłaciło słoną cenę śmierci, zablokował jej handel i była zmuszona płacić mu astronomiczną cenę 150 tysięcy franków w złocie (tak dla porównania, wielokrotnie większą Luizjanę Francja Stanom Zjednoczonym sprzedała za 60 tysięcy franków..)! Dług został spłacony dopiero w latach dziewięćdziesiątych i wyniszczył jej gospodarkę. Między innymi, dlatego jest jednym z najbiedniejszych państw na świecie. A więc całą relację streścić można w dwu słowach: niech sczeźnie!
La te Rayi – Stany Zjednoczone Ameryki. Tutaj sytuacja jest troszkę łagodniejsza. Haiti się Stanów wyraźnie boi i tylko po cichu życzy mu szybkiego spotkania z Guédé (duchy śmierci). Amerykanin okupował ją w czasie II Wojny Światowej. Nie byłoby to może takie najgorsze, gdyby nie to, że nieznając warunków wyniszczył typowo haitańskie uprawy, hodowle zastąpiając je swoimi własnymi gatunkami, które na wyspie się nie przyjęły, z racji odmiennego klimatu i ustawiły Haiti jedną nogą w grobie. I tez później nie było różowo, po wojnie czekało się na odnowienie, ale "niektórzy" nie dawali państwu na nie najmniejszej szansy. Alfredowi w oczy nie spojrzy, jemu jednemu ze spuszczoną głową powie „bonjou!” i szybko odejdzie, byle dalej. Przydomek, który od niej otrzymał: „La te Rayi” znaczy mniej więcej „Ten Zły”.
Sendomeng – Dominikana. „Kochane” rodzeństwo. Nienawidzili się już od dawien dawna. Dominikanie przypadł, jako opiekun-założyciel, Hiszpania, państwu więc wiedzie się dobrze. Mimo że przez długi czas byli jednym państwem, scysje pomiędzy obydwoma narodami były coraz bardziej niebezpieczne. Po odłączeniu Dominikany od Haiti „cudowne” rodzeństwo nie szczędziło chwili by sobie nie dołożyć czymś cięższym, raz po raz wybuchały wojny. W końcu Sendomeng się rozpełzło po wyspie zajmując jej dwie trzecie i spychając osłabione przez Francuzów i Amerykanów Haiti na daleko zachodnie krańce. Do tej pory się nie lubią, trwa między nimi kruchy pokój.
Pan Felek! – Polska. Dieudonné Polaka uwielbia. Wiąże się to z pewną legendą sięgającą lat wojen o niepodległość (t.j. początek XIX wieku), która mówi, że Polacy (Legiony Polskie wysłane na Haiti przez Napoleona), mimo przynależności do armii francuskiej przyłączyły się do powstańców i w liczbie przekraczającej połowę przybyłych na wyspie już potem wolnej osiedli. Jest też jedno miasteczko w górach – Cazale, w którym to mieszkają mulaci o niezwykłych niebieskich i czasem zielonych oczach mianujący siebie nie inaczej jak „La Pologne”. Brigitte zna niewiele słów po polsku, ale w swoim języku ma wiele przysłów o Polakach pozytywnie mówiących. Co więcej, Polska, mimo że od Haiti leży bardzo daleko, pomógł jej po trzęsieniu ziemi chyba najbardziej ze wszystkich państw. Pana Felka lubi bardzo i na jego widok zawsze się jakoś szerzej uśmiecha.
Lafanmi – Kuba, Jamajka, Portoryko. Razem z Dominikaną tworzą najbliższą rodzinę Haiti. Mają podobną historię, kulturę i gust muzyczny. Haiti uwielbia słuchać Jamajki i chciałaby bardzo, żeby to on z nią graniczył a nie wstrętny Dominikana. No cóż, na rodzinę się narzekać nie powinno, bo można mieć gorszą! (Tak, tu chodzi przede wszystkim o Monsieur Bonnefoy).
Ti gason – Anglia, Hiszpania. W czasie powstania bezcennie pomagali, Anglicy przemycali broń z Kuby, a Hiszpanie wspomogli wojskiem. Obydwu bardzo lubi (chociaż nie tak jak Pana Felka), bardzo szanuje.
Reszta świata – Poznajmy się!
Ciekawostki: - Ulubionym kwiatem Haiti jest hibiskus. U niej objęty jest nieprawną ochroną, jak cała pozostała jeszcze przyroda, więc nie zrywa go, po prostu lubi jego wygląd.
- Na Haiti do tej pory istnieją „szwadrony śmierci”, czyli znane w Europie głównie z Hiszpanii i Portugalii pozarządowe wojska dokonujące egzekucji na wrogach władzy za jej cichym pozwoleniem.
- Dieudonné jest raczej katoliczką, lecz z tą religią miesza swoją własną – voodoo. Stąd też jej drugie imię Brigitte, które nosi razem z boginką śmierci i matką złych duchów Loa - Guédé. Jednak znany nam wygląd religii voodoo (laleczki) na Haiti praktycznie nie istnieje, narodził się w Luizjanie (USA). Jednak Haiti ten pomysł nawet się spodobał i dotąd bezskutecznie próbuje zrobił takową laleczkę dla Monsieur Bonnefoy’a, ale za każdym razem coś jej nie wychodzi... Mimo to często spotkać ją można z jakimś zaczątkiem laleczki, a plik igieł nosi zawsze przy sobie.
- Haiti lubi nadawać swoim szefom dziwne przydomki. Tak na przykład dwoje dyktatorów, ojciec i syn – François i Jean-Claude Duvalier to kolejno Papa Doc i Baby Doc. Obecnie prezydentem Haiti jest były muzyk, którego Haiti zwykła nazywać Sweet Micky’m.
- Chyba tylko na Haiti rodzice mają taką dowolność w wyborze imion dla swoich dzieci. Tak też spotkać można wielu Stalinów, Hitlerów, Barbie… nie zapominając o ostatnim i najważniejszym: Batmanie.
- Na własność ma, uwaga… 4 samoloty wojskowe! Aż cztery!